Witajcie!
Myśląc o tej serii wpisów wypisałam wszystkie swoje słabe punkty, potknięcia, porażki, nauczki. Wszystko, dzięki czemu jestem w tym miejscu.
Myśląc o tej serii wpisów wypisałam wszystkie swoje słabe punkty, potknięcia, porażki, nauczki. Wszystko, dzięki czemu jestem w tym miejscu.
Bo sukcesy cieszą, motywują i są dla nas sygnałem, że dzieje się coś dobrego, ale porażki według mnie jeszcze mocniej wypracowują nasz charakter.
Przeszłam głodówki, kompulsywne objadanie się, ubieranie się przed lustrem, w konsekwencji czego cały dzień myślałam tylko o tym, że moje uda, pupa, że brzuch nie jest idealny. A wyglądałam normalnie. Nie byłam wysportowana, nie miałam nadwagi - wyglądałam jak "zwyczajna" dziewczyna.
Dzisiaj mój brzuch również nie jest w 100% idealny, ale spoglądam na niego z uśmiechem na twarzy. Wygląd mojego ciała, ilość kilogramów na wadze, ilość centymetrów w talii oraz to jaki mam procent tkanki tłuszczowej nie definiuje mnie jako człowieka. Kompletnie! I Ciebie również.
Dopóki tego nie zrozumiesz cokolwiek bym nie napisała, jakkolwiek nie starała Ci się pomóc to da efekt tylko na chwilę.
Dlatego proszę Was! Nie piszcie do mnie maili i wiadomości w stylu "jak schudnąć 2 kg", bo te 2 kg nie zrobią kompletnie różnicy w Waszym wyglądzie, a jeżeli dzięki temu, że waga wskazuje 49, a nie 51 kg poczujecie się lepiej (najczęstszy argument) to przyczyny tego stanu rzeczy należy szukać w głowie. W sposobie myślenia i podejścia do swojego ciała, a nie na wadze.
Nie jestem psychologiem, nie staram się zgrywać najmądrzejszej, ale przeszłam już swoją drogę po rozgrzanych węglach i wiem, że do tego wracać nie chcę. Wiem, że wśród moich czytelniczek jest kilka takich, które dzięki moim wpisom zaczęły więcej jeść, wracają do tych słów w chwilach zwątpienia, bo chociażby podjęły ostateczną decyzję w walce o zdrowie to takie słabsze momenty dopadają przecież każdego. Mnie też! Wtedy przypominam sobie jak źle czułam się sama ze sobą i spałam w ciągu dnia, żeby nie jeść, a także dlatego, że zwyczajnie nie miałam siły na aktywność.
Śmieszą mnie deklaracje zdrowego podejścia na blogach, na których rozpisane są redukcje na poziomie podstawowego zapotrzebowania organizmu. Nie tędy droga - będę to powtarzać 1000x jeśli trzeba.
Rozumiem, że efekty motywują, uciekające kilogramy motywują, są potwierdzeniem, że zmierzasz w dobrą stronę, ale na pewno tak jest? Znacie przecież pojęcie skinny fat - czyli ciało, które w ubraniu wygląda na szczupłe, ale na plaży odkrywa słabą swoją jakość i niekorzystny stosunek masy mięśniowej do tłuszczowej - to jest konsekwencja nieprzemyślanej diety, ciągłych głodówek i braku ćwiczeń. I aby była jasność - nie trzeba mieć masy mięśniowej godnej zawodniczek bikini fitness, by bez ubrania wyglądać atrakcyjnie, ale chyba zgodzicie się ze mną, że ćwiczenia to nie tylko atrakcyjny (subiektywnie) wygląd, ale przede wszystkim ZDROWIE i niezła zabawa :) Trzeba tylko wiedzieć jaką dyscyplinę wybrać. Bo mimo, że osobiście obrałam jasny kierunek i promuję trening siłowy, to przecież na nim nie kończy się wachlarz możliwości.
Ja mam zamiar w najbliższym czasie spróbować ścianki i wspinaczki - a Ty? :)
***
W tej serii wpisów opracuję małą (lub większą ;))
zmianę, która mam nadzieję pozwoli Ci spojrzeć na niektóre sprawy z
innej perspektywy. Tutaj nie chodzi wyłącznie o dietę i ćwiczenia, bo
zdrowy styl życia to również rozwój osobisty i spokojna, zrównoważona
psychika.
Jeżeli wprowadziłaś do swojego życia zmianę, która diametralnie
odmieniła którąś z jego stref - podziel się swoimi doświadczeniami w
komentarzu lub mailowo :) Lista zmian również jest otwarta - możesz
zaproponować swój pomysł :)
Przeczytaj poprzednie wpisy z tej serii:
#2 Zamień zapamiętywanie na zapisywanie
#3 Zamień wagę na aparat
#4 Zamień bycie idealną na bycie sobą
#3 Zamień wagę na aparat
#4 Zamień bycie idealną na bycie sobą
Jeżeli mój wpis Ci się podobał będzie mi bardzo miło, gdy go udostępnisz :)
Pozdrawiam!
25 komentarzy
jak zawsze mądrze i trafnie. Ja też przeszłam długą drogę i gdybym tylko mogła pomóc chociaż jednej osobie, żeby nie popełniała moich błędów - byłabym bardzo szczęśliwa, ale wiem, że każdy musi przejść przez to sam. Walczę z głupimi problemami zdrowotnymi właśnie przez niewłaściwe odżywianie przez długie lata. Cieszę się, że są takie osoby jak Ty, które pokazują, że warto zaakceptować siebie i dobrze się bawić będąc aktywnym:)
OdpowiedzUsuńściankę i wspinaczkę uwielbiam :) na którą się wybierasz?
w tym sezonie wracam do jogi po ponad półrocznej przerwie - potrzebuję wyciszenia po intensywnych letnich treningach przed startowych, po remoncie i z powodu bardzo ciężkiego okresu w pracy:)
poza tym jest to świetne uzupełnienie moich aktualnych treningów:)
Pensjonarko! :*
UsuńZgadzam się, że czasami bez samodzielnego doświadczenia trudno jest pewne rzeczy zrozumieć.
A jest taka jedna między Hubami, a Gajem, za Lidlem na Hubskiej :) Nie wiem dokładnie jaka to ulica... :D
Wyciszenie na pewno będzie świetnym wyborem! :)
Dojrzałaś i może inne wartości są dla Ciebie ważniejsze jak stanie przed lustem i przejmowaniem się tym czy wygladasz jak fit inspiracja z facebook-a....przynajmniej ja tak mam.
OdpowiedzUsuńŚcianka mówisz...no to może niedługo będziesz miała okazję wypróbować ruchomej ścianki :)
Zgadzam się, dojrzałam ogromnie i najlepsze jest to, kiedy sama na siebie patrzę i to zauważam :)
UsuńNie wiem, póki co stres przed pierwszym razem trochę, ale podekscytowanie i chęć spróbowania jeszcze silniejsze! :)
Fajnie to ujęłaś. Ja aktualnie jestem na etapie "prawie, prawie siebie akceptuję, ale ciągle za dużo się objadam" - w konsekwencji przez niemal cały dzień myślę o jedzeniu. Męczy mnie to.
OdpowiedzUsuńRozmawiałam ostatnio z mężem i powiedziałam, że nie wiem czy rok temu (nim zaczęłam ćwiczyć i mądrzej jeść) nie byłam szczęśliwsza, bo nie przeszkadzały mi dodatkowe 4 kilogramy, a mogłam jeść to, na co miałam ochotę. Lody w lato? Pewnie, czemu nie. Gorzka czekolada? - żaden problem, skoczę do sklepu.
Dawno nie miałam tego w ustach. Trochę mnie to frustruje, ale wierzę, że w końcu osiągnę równowagę.
Wiesz, ja tak mialam przez dwa lata - nie ćwiczyłam, miałam jakieś tam kiedyś kompleksy i źle się czułam, ale nic z tym nie robiłam. W końcu zaczęłam ćwiczyć, ale bardziej skupiłam się na tym, żeby jeść mniej, bo nie znałam jeszcze tego środowiska, tego jak powinno się podchodzić do takich spraw, nie miałam takiej wiedzy. Wpędziłam się w zaburzenia odżywiania, które trwały do niedawna. Dwa lata z rzędu w wakacje żadnych wyjść ze znajomymi na pizzę, na piwo, na lody - siedziałam i patrzyłam. Ze smutkiem w głębi serca. W tym roku zrobilam inaczej - jeśli miałam ochotę to zjadłam kebaba, przynajmniej raz czy dwa w tygodniu wychodziłam na piwo, po prostu cieszyłam się. I to pomogło. "Znormalniałam". Takie "przystanki" na niezdrowe żarcie w mojej codziennej czystej i zdrowiutkiej diecie miewałam od lipca do mniej więcej września. A potem mi zbrzydło i się odechciało. Nabawiłam się troszkę cellulitu, mimo że treningi siłowe przeplatane z hiitami - czyli porządnie. Ale mam to gdzieś. Może też potrzebuejsz takiej pauzy, wtedy spojrzysz na siebie z innej strony i być może w końcu przestaniesz myśleć o jedzeniu, bo... Ci się odechce :D :)
UsuńEeeej, daj spokój, gorzka czekolada to żaden problem ;)
UsuńSerio, skuś się na tą czekoladę i ciesz się tym, że nie wsuwasz właśnie całej tabliczki jakiejś mlecznej Milki z nadzieniem toffi ;) Pozwól sobie na grzeszki! Zjedz sobie loda latem, tylko wybierz owocowy sorbet, zamiast pucharka gałek z bitą śmietaną i polewą. I jedz wtedy ten sorbet z uśmiechem na twarzy, w pełni zadowolona z tego, jaka jesteś super :)
A jak się skusisz nawet na bitą śmietanę, to też nie koniec świata ;) Ja wtedy od razu się zacieszam na ćwiczenia, które wykonam "za karę" ;) I tak jestem super, bo kto inny t oby zjadł bitą śmietanę i nie zrobił za to żadnych ćwiczeń! Taka jestem super ;) I ty też jesteś super ;)
Bardzo trudne jest zdystansowanie się do jedzenia. Uważam, że są sytuacje, w których sięganie po coś niezdrowego będzie lepsze dla naszej psychiki, niż ciągłe odmawianie i stresowanie się tym. Bo przecież tutaj nie chodzi o idealne ciało, ale radość z życia.
UsuńCytat, który uwielbiam! :)
"Jeden zdrowy posiłek nie sprawia, że zdrowo się odżywiasz. Tak samo, jak jeden niezdrowy posiłek nie sprawia, że odżywiasz się niezdrowo." :)
Wiadomo że my kobiety nigdy nie zaakceptujemy siebie w 100% ale warto dążyć do tego żeby poczuć się lepiej :P
OdpowiedzUsuńZnam dziewczyny, które akceptują siebie w 110% :D
UsuńZawsze byłam świadoma swojego wyglądu, akceptuję to na pewnym poziomie, na pewnym się buntuję. Niecałe 2 miesiące temu przyszła na świat moja córa i naprawdę tęsknię za moim brzuchem (i nie tylko) sprzed ciąży. Wiem jednak, że potrzeba czasu aby znaleźć się w miejscu sprzed ciąży bez uszczerbku na zdrowiu - fizycznym i psychicznym. Zastanawiam się tylko, jak znaleźć czas przy małym człowieku, gdy jestem kompletnie sama od rana do nocy, a Mała śpi tylko u mnie na rękach, żeby zacząć wzmacniać moje sflaczałe ciało - to jest chwilowo dla mnie wyzwaniem na najbliższy czas:)
OdpowiedzUsuńBTW - Twój brzuch dla mnie jest idelany:)
Są pewne zmiany, których nie da się uniknąć. Ciało po ciąży się zmienia, nie zawsze mamy wpływ na to jak bardzo. Jeżeli czegoś nie można zmienić lub można, ale np. poprzez operacje plastyczne to albo się na nie godzimy i je wykonujemy (dysponując oczywiście odpowiednią sumą pieniędzy) albo, gdy nie dopuszczamy możliwości ingerencji chirurga zwyczajnie nie mamy innego wyjścia, jak te zmiany zaakceptować. Ja promuję i pracuję u siebie nad tym, by nie przejmować się czymś, na co nie mam wpływu ;)
UsuńTaki czas, kiedy mały człowiek śpi tylko u Ciebie na rękach jest przejściowy ;) Potem będzie mniej spać, więcej rozrabiać :D A tak ogólnie to ja ćwiczyłam w nocy. Dosłownie w okolicach północy, gdy mój syn między jedną, a drugą pobudką (a miał ich około 5 w KAŻDĄ noc do półtora roku jego życia) na karmienie słodko spał w naszym wspólnym łóżku.
Jeśli nosisz chustę wykorzystaj czas drzemki małej na spokojne ćwiczenia :) Zrobi to dobrze Tobie, bo poczujesz, że zrobiłaś coś dla siebie, a także małej - bo będzie przy Tobie :)
Doskonale to wszystko ujęłaś :)
OdpowiedzUsuńBardzo szanuje Twoje zdanie( zresztą sama wiesz po naszych mailach) i cieszę się że jest ta seria wpisów, :-) P.S ładne zdjęcie :-) ślicznie wyglądasz gdy się uśmiechasz, pozdrawiam :-*
OdpowiedzUsuńZmotywowałaś mnie :*
UsuńNie rozumiem tej kilogramowej paranoi!
OdpowiedzUsuńSłyszę o niej na blogach, na siłowni i ... przy spotkaniach rodzinnych, kiedy to ciotki porównują ile każda waży, ile to każda schudła/ przytyła itd....
Ostatnio jedna (tłuściutka) stwierdziła po krótkiej rozmowie ze mną, że to dobrze, że tłuszcz wazy mniej, niż mięśnie, bo ona ma akurat więcej tłuszczu.... No i oczywiście nie wierzą, gdy mówię, ile ważę (mam sporo mięśni, ale jestem drobna)...
O co chodzi z tym licznikiem wagi ?!?!?!?! Powiedzcie mi? Ja akurat nie mam wagi w domu, korzystam okazjonalnie, gdy jestem u rodziców raz na kilka miesięcy....
martynika
Wszystko z umiarem :) Ja zabieram się za fitness! :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się;) Ja już dawno przestałam sugerować się wagą.
OdpowiedzUsuńOgólnie, chciałam drugi raz przejść program Focus t25 bo ta aktywność przypadła mi do gustu, a niestety po kolizji samochodem już od 3ego listopada jestem wykluczona z jakiejkolwiek aktywności fizycznej:/ Bardzo mi tergo brakuje, teraz tylko nie przytyć i wrócić do zdrowia.
p.s. Koszulka doszła - jest świetna!
Skup się na tym, na co masz wpływ - zdrowe odżywianie możesz nadal uskuteczniać mimo zmniejszonej przez wypadek aktywności. Zdrowie zawsze na pierwszym miejscu, jak już wrócisz do zdrowia to pomalutku wrócisz do aktywności :) Trzymam kciuki!
UsuńDziękuję, bardzo się cieszę :)
A gdzie #8? ;P Chyba przeskoczyłaś numerek ;)
OdpowiedzUsuńZamień słodycze na słodkości -> to była ósemka :)
UsuńWszystkie posty z serii tutaj{klik} :)
a ja mam zamiar sprobowac strzelania :)))
OdpowiedzUsuńO! Powodzenia :)
UsuńDobre und motzne
OdpowiedzUsuń:D
Usuń