13 marca 2013

191. Niech Tobie również się zechce :)

Na wstępie chciałam tylko zwrócić Waszą uwagę na  kategorie, które dodałam pod nagłówkiem. Mam nadzieję, że ułatwi to szukanie postów, które Was zainteresowały, a ich nie zapisaliście. Jeżeli coś zwróci Waszą uwagę- źle działa, macie inne pomysły na ułatwienie przeglądania i szukania itp. to proszę o informację :)

Dzisiaj mam coś wyjątkowego. Wiadomość, która zasługuje na publikację. Za zgodą autorki oraz w niezmienionej wersji.
Napiszcie w komentarzach, jak Wy radzicie sobie ze słodyczami :)

"Droga Niebiesko- Szara, (choć jak dla mnie bardziej tęczowa niż szara czy niebieska)

Twoje wirtualne oblicze poznałam w październiku 2012. Wróciłam wtedy do domu po dwóch miesiącach bezwzględnego leżenia na patologii ciąży. Razem ze mną do domu przybył trzy kilogramowy tobołek, płci żeńskiej. Nowa rola mamy, "nowy" pociążowy wygląd, nowa rzeczywistość sprawiły, że czułam się i byłam zagubiona. Przeszłam wszystkie możliwe bejbi blusy. Jednym z powodów załamań był fakt, że nie karmiłam piersią. Było to jednoześnie dla mnie przyzwoleniem na możliwość jedzenia wszystkiego, czego tylko mi się zachciało. Największą moją słabością, od zawsze były słodycze. Czas połogu zażerałam wszystkimi możliwymi łakociami, łącznie z przeterminowanymi czekoladkami znalezionymi gdzieś w półce. Wychodząc do miasta zjadałam po kryjomu batoniki a później było mi niedobrze. I kiedy tak moja psychika i moje ciało zaczęło się pogrążać w otchłani beznadzieji znalazłam Ciebie. Młoda mama, z pięknym ciałem, której się chce... I mi też się zachciało.


Najważniejszą rzeczą, którą mi napisałaś w wiadomości prywatnej, że powoli, że potrzeba czasu.... No i mój pierwszy maraton bezsłodyczowy trwał miesiąc, czułam się świetnie, czułam, że przestałam być napuchnięta. Udało mi się założyć obrączkę. Potem były 80 urodziny mojej babci, które były dla mnie zbyt ważne żebym nie zjadła jej tortu. No i wszystko zaczęło się na nowo... Jak zwykle w takich przypadkach dawałam sobie spokój z postanowieniami... mam bardzo słabą wolę...ale mówię sobie, spróbuję. I tak próbuję od 21 stycznia, tzn. że udało się pobić mój ostatni maraton. I dobrze mi z tym.
Niejedzenie cukru dodało mi przede wszystkim energii, chęci do życia, siły do opieki nad córką, ładniejszą cerę, ustabilizowane nastroje, mniejsze wymiary, lepszy humor.... Jak dla mnie najgorsze zawsze jest odstawienie cukru, 3-4 dni w których wydaje się człowiekowi, że nie jest w stanie żyć bez czekolady. W tym czasie najlepiej nie mieć w domu słodyczy ani nie chodzić do działów ze słodyczami w markecie (wszytsko pachnie choć jest szczelnie zamknięte). Sprawdza się u mnie szafka pt. coś zdrowego na ząb. Mała garść żurawiny skutecznie odstrasza u mnie potworzaste pokusy.
26 lutego odeszła ode mnie ta dla której dwa miesiące wcześniej skusiłam się na kawałek tortu. Miałam ochotę rzucić w cholerę to niejedzenie słodyczy. Chciałam zażreć wszytskie smutki, łzy i swój ból. Jednak z czego jestem podwójnie dumna udało mi się tego nie zrobić...Babcia wiele lat chorowała na cukrzycę, jestem w grupie ryzyka choroby a jedzenie słodyczy raczej nie oddali mnie od tej choroby...
Do tego jak bym chciała wyglądać a przede wszystkim jak się odżywiać, dbać o siebie jest jeszcze dłuuuga droga. Jednak już jestem w drodze i nie chcę z niej schodzić. Na tę drogę weszłam między innymi dzięki Tobie.
Rób to co robisz jak najlepiej potrafisz, z pewnością ma to sens.
Dziękuję Tęczowa dziewczyno. Z pozdrowieniami Justyna"

Dziękuję Justyna! MOC z Tobą! :)

Zmotywowani, zainspirowani? :)
 

33 komentarzy

  1. Motywujesz, inspirujesz! Jesteś potrzebna! Takie blogi są naprawdę świetną sprawą! Gratuluję! Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ze słodyczami raczej nie mam problemów, gorzej jeśli chodzi o chipsy, pizzę. Chociaż najgorszy moment przychodzi chyba przed @ :c
    Powiedz mi kochana, czemu nie odpisujesz na moje emaile? :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zawsze ciągnęło bardziej do słodyczy chyba :D Ale na takie przekąski też są domowe sposoby! :)

      Przepraszam, nie oznaczyłam do odpisania;)

      Usuń
  3. Bardzo emocjonalna i ruszająca wiadomość, ale też motywująca, że w gruncie rzeczy, jak zawsze chodzi o to, że - chcieć znaczy móc ;)
    Niebieska, musisz chyba zmienić nazwę bloga na Tęczowa :D

    A autorka tej wiadomości niech się trzyma dzielnie :D Wysyłam moc pozytywnych wibracji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie- najważniejszy pierwszy krok i kontynuacja mimo przeciwności :)
      Nazwy nie zmieniam, moja mi się podoba i idealnie do mnie pasuje :D

      Usuń
  4. super, a jak mnie cos kusi to podjadam mieszankę siemienia lnianego i sezamu, rzadziej suszone owoce.Nie jem cukru i przetworzonych slodyczy od 1 stycznia13. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super zamiennik- nie słodki, więc nie napędza głodu słodyczowego!
      Świetnie Ci idzie, powodzenia! :):)

      Usuń
  5. Łezka się w oku kręci :) Super :)

    Ze słodyczami to też zawsze był u mnie problem.
    Próbowałam wielu sposobów na opanowanie chęci zjedzenia czegoś słodkiego, ale tylko jedna działa :) Działa dobrze, bo od września zeszłego roku :)
    Metoda jest prosta - nie jem cukru :D... Dobra, to trochę za ogólnie. Jem bardziej w stylu Paleo. Nie jem przetworzonej żywności, więc także wszelkie jogurciki (które to niby są zdrowe, dietetyczne, cud miód i fistaszki) poleciały do kosza. Czytam składy produktów i wybieram te najlepsze jakościowo, najmniej "podrasowane". Nie używam słodzików, nawet stewii, czy ksylitolu. Jedyne na co słodkiego sobie pozwalam to owoce. Taki sposób jedzenia, czyli w sumie detoks cukrowy spowodował, że słodyczy mi się jeść/pić nie chce zupełnie. Mogę obojętnie przejść koło czekolady, lodów, miodu, wafelków itd. Oszem, w święta pozwoliłam sobie na placka z polewą czekoladową i mikołaja z czekolady od teściowej i muszę przyznać, że ładnie się potem nakręciłam znowu na słodkie. Trzeba się było nieźle spinać przez kilka kolejnych dni, ale dało radę. Teraz znów słodkie jest mi obojętne. Jak dla mnie to jedyna metoda, inaczej działają na mnie jak narkotyk. nie mogę zjeść "tylko trochę", albo "raz w tygodniu" bo u mnie to nie działa ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :)

      Na mnie nie działa nic lepiej, niż całkowite odstawienie :) Dlatego trwam tak w postanowieniu 5 rok, bo inaczej nie sądzę, bym umiała właśnie rozsądnie dozować sobie łakocie...

      Usuń
  6. najgorzej gdy nie można jeść zamienników słodyczy typu suszone owoce, bo się ich nie lubi :(
    i co wtedy zajadać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warzywa lub świeże owoce :) Zawsze możesz skorzystać z moich przepisów na zamienniki :)

      Usuń
    2. właśnie nie mogę się doczekać na kalarepę, bo to jedyne warzywo, które jem solo :P ale owoce oczywiście jem ;)

      Usuń
    3. Serio? :) Ja uwielbiam wszelkie warzywa, ponadto zawsze można sobie zrobić słupki do dipu :):)

      Usuń
  7. Wzruszające, ale i piękne i motywujące:-)Niejedzenie słodyczy, to pierwszy ważny krok. Oczywiście jeżeli się czasem zdarzy, to nie powinniśmy mieć ogromnych wyrzutów sumienia, bo może nas to mocno zdołować i zdemotywować, a przecież nie o to chodzi. W końcu jemy na co dzień zdrowo, ćwiczymy, więc okazjonalny słodycz (najlepiej w jakiejś zdrowszej wersji niż czekoladowy baton) aż tak bardzo nie zrujnuje naszego planu żywieniowego i naszej ciężko wypracowanej sylwetki. Okazjonalny(!) Nie warto popadać w skrajności, bo długo tak nie pociągniemy. Najlepiej właśnie poszukać zamienników,które zjemy ze smakiem. Nic na siłę, choć popieram tezę, że prosty cukier, to ZŁO, którego należy się wystrzegać:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, nawet jedno potknięcie nie sprawi, że tracimy to, co osiągamy nie jedząc ich kilka dni. Wiele osób właśnie ma z tym problem, bo jak zjedli już jedno ciastko, to cały dzień spisują na straty, mają gorszy humor i kolejny dzień również nie jest najlepszy...
      Zamienniki ratują mi skórę :D:D

      Usuń
  8. słodycze to także jeden z moich największych problemów, ciężko z nim walczyć, oj ciężko:)

    OdpowiedzUsuń
  9. zainspirowana...to dobre slowo:)slodycze to moja slabosc i sama mysl o rezygnacji z czekolady powoduje niesamowita ochote na cos slodkiego:)
    piekny list...mysle ze i Ciebie zmotywowal do dalszego pisania,co?:)
    pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! :) Masz strach wobec odstawienia, że Ci czoko zabranie :D:D
      Mnie motywują nie tylko maile, ale przede wszystkim każdy najmniejszy komentarz :)

      Usuń
  10. O booosko, podoba mi się siła tej dziewczyny:)

    OdpowiedzUsuń
  11. no, no, być taką motywacją, to już zobowiązuje ;)
    ostatnio podczas biegu widziałam młodą, szczupłą, zadbaną kobietę biegnącą z wózkiem i pomyślałam sobie, że naprawdę podziwiam takie babki, które przy dziecku mają jeszcze czas na to żeby o siebie bać i się realizować :) w tym Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobowiązuje, czuję odpowiedzialność, dlatego myślę kilka razy zanim coś napiszę :D
      Super, ja biegać z wózkiem nigdy nie biegałam, ale podziwiam takie kobiety! :) Czasem mi się wydaje, że nie wykorzystuję całkiem dostępnego czasu, ale uczę się cały czas :)

      Bardzo dziękuję :):)

      Usuń
  12. TYYYY, inspirujaca kobietko :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No raczej, że motywujesz!

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziwnie się czuję czytając to co napisałam :-) trochę zawstydzona, ale uśmiechnięta. Czas na kolejne zmiany :D Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wracaj do tej wiadomości zawsze, kiedy będziesz myślała, że masz dość :) Jest piękna i czytam ją już chyba setny raz :D
      Dziękuję :)

      Usuń
  15. Słodkości zawsze za mną wołają. Często popadam ze skrajności w skrajność, ale nie poddaje się. Moja imienniczka napisała bardzo motywujący list. Zycze powodzenia Wam obydwu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie miałam już dosyć skrajności i powiedziałam dość, na szczęście udało się przetrwać ten pierwszy najgorszy czas i teraz już po tylu latach jest lekko :):)
      Powodzenia i dziękuję! :)

      Usuń
  16. Kurcze, nie wiedziałam, że tyle osób ma problem z niejedzeniem słodyczy...ja na szczęście nie przepadam za słodkim, a szczególnie za czekoladą,batonami itp. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale tak mam od kilku lat i bardzo mnie to cieszy, czekolada może leżeć koło mnie przez tydzień :) (oby się to nie obróciło przeciwko mnie jak np. będę w ciąży - bo znam takie przypadki, że kobiety ciężarne nagle zaczęły pochłaniać słodycze garściami ). Niestety moją zmorą są owoce, które jadłabym codziennie bez opamiętania... :P banany, pomarańcze, winogrona, arbuzy, jabłka , truskawki, gruszki, melony, granaty... dosłownie WSZYSTKO!!! :) Ale dzięki Niebiesko-szarej nauczyłam się mądrze jeść i komponować swoje posiłki tak,aby mój organizm był zadowolony i miał siłę do kolejnych wyzwań ! :) A przez to i ja sama jestem zadowolona :) dzięki Tobie wiele zrozumiałam, nauczyłam się i mam nadzieję, że jeszcze nauczę ;) DZIĘKUJĘ I POZDRAWIAM !

    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem ze słodyczami to chyba najczęściej poruszany temat w mailach, które otrzymuję :)

      Owoce to również mój słaby punkt ;)

      Dziękuję za miłe słowa! :)

      Usuń