23 listopada 2012

133. Zakupy- czyli ile kosztuje zdrowe odżywianie się.

Teraz krótko, bo wieczorem planuję opis kolejnego ZWOWa od Zuzki i nie chcę przynudzać, chociaż i tak wyszło dłużej i bardziej emocjonalnie niż chciałam, ale co tam...;)

W związku z wczorajszym postem nasunęła mi się pewna wątpliwość (uzasadniona, dostałam pewien sms, przeprowadziłam pewną rozmowę, a także komentarze przyczyniły się do tego, co teraz piszę ;) ).

Dziewczyny! Ja na prawdę nie kupuję tego wszystkiego na raz ;)  Dla przykładu dzisiejsze zakupy- płatki owsiane i żytnie (po dwie paczki), mąka gryczana, żurawina suszona, twarożek tłusty (tak, wszelki nabiał 0% nie ma wstępu do mojej lodówki, ale bardzo ubolewam nad tym, że dostęp do PRAWDZIWEGO twarogu mam tylko raz na jakiś czas), sałata, dwa pomidory i ogórek (na sałatkę z tuńczykiem, którą dzisiaj będę robić :))


Ile mnie to kosztowało?


+4zł za pomidory i ogórka, więc 33zł. Dużo? Robiłam zakupy w Kauflandzie, to nie jest żadna tajemnica. Tylko pomidory i ogórki kupiłam na "bazarku".

Wiem, że najdroższe z wczorajszej listy jest mięso, oleje, których dzisiaj nie kupowałam, ale takie oleje nie są kupowane często, ja dokupuję średnio jeden miesięcznie, bo mam ich obecnie 4, więc rzadko kończą się wszystkie na raz. Warzywa i owoce również nie należą do najtańszych, ale odpowiedzcie SOBIE SAMI (nie mi, nie musicie się nikomu spowiadać), co wolicie zjeść? JA wolę pomidora niż baton, wolę zjeść całą miskę owsianki, nawet z samą żurawiną niż duży owocowy jogurt, a to jest mniej więcej taki sam koszt.
O korzyściach chyba nie muszę się rozpisywać, bo to jest raczej jasne.

Czuję się czasem jak dziwoląg, bo nie jem tego, czy tamtego. "Nie jesz słodyczy? Serio? Przecież to najlepsza rzecz, która mnie w życiu spotyka!"
Serio? To współczuję...
Dlaczego nikt głośno nie dziwi się, kiedy druga osoba nie je warzyw? Bo to jej wybór!
Ale MÓJ sposób odżywiania się to jest MÓJ wybór. Jedzenie słodyczy nie daje mi satysfakcji. Daje mi ją upieczenie chleba! Daje mi satysfakcję zrobienie zupy lub makaronu z sosem, nad którym mój syn robi głośne "mmMMMmmmm" i woła "da! da!".
Rozumiesz?

56 komentarzy

  1. Słodycze to najgorsze świństwo ;) Mam na myśli oczywiście te kupne. Poza tym, oczywiście są drogie. Mówi się, że zdrowe odżywianie się jest kosztowne. Według mnie, guzik prawda - jeśli spojrzy się, ile dziennie wiele osób wydaje tu na batonika, tu na chipsy, tu na colę... Wychodzi o wiele więcej pieniędzy.
    Btw. Melvit ma najlepszą mąkę :D Też ją kupuję, kiedy jestem w Polsce. Chociaż... moja ulubiona to żytnia tej firmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DOKŁADNIE! kola 5zł, chipsy 3zł, baton 2zł i to najtaniej, razem 10zł, to mam 5 paczek płatków owsianych i śniadań na dobrych naście dni ;)

      Mam mąkę Melvit 720, dodaję ją do chleba, żeby nie był taki zbity ;)

      Usuń
    2. Moja Droga, fast food w miesięcznym rozliczeniu mimo wszystko wychodzi taniej.
      Taka prawda- ZDROWE, regularne jedzenie kosztuje. Przecież nie jesz tylko owsianki.
      Nie chcę, żeby ktoś tu pomyślał, że jest to atak, czy wymówka- bo sama staram się jeść zdrowo, jednak kłamstwem by było, gdybym stwierdziła, że bycie fit jest tanie.
      Proste podliczenie: zjadam około 5 posiłków dziennie w każdym zawsze jest białko (mięsko, nabiał, ...), w tym w trzech staram się, żeby były warzywa, do tego przyprawy, oliwa, czas spędzony na przygotowaniu, ….
      Oczywiście niektóre produkty kupuje się raz na jakiś czas- ale jednak się kupuje.
      Czy Fast food wychodzi tak drogo?
      Aktualnie przebywam na stażu w korpo- i jak to wygląda? Ja co 3h coś wcinam a moi koledzy- brzuchacze pospolite- jedzą NIC od 9 do 18, czasami jeszcze dłużej. Przepuszczam, że w drodze powrotnej zaglądają do Fast f. tyle tylko, że zestaw z MC/KFC to ~20 zł.. nie była bym pewna czy mój obiad wyjdzie dużo mniej-a to u mnie 1 z 5 posiłków.


      Fajnie by było, gdybyś zrobiła tygodniowy rozkład czego ile kiedy zjadłaś z wyliczeniem ile to złotówek i minut przy organizacji 'pochłonęło' tak, żeby ludzi wkońcu zrozumiały, że przejście na zdrowy styl życia nie jest tożsame z oszczędzaniem kasy (no chyba, że długoterminowym - brak chorób, rzadsze zmienianie garderoby, itp. ) czy czasu.
      Bardzo łatwo jest się zniechęcić po pierwszych dniach takiego zdrowego życia, kiedy uświadamiasz sobie, że to spędzisz 1-2h minimum w ciągu dnia na samych przygotowaniach (zakładając, że zakupy robimy raz na tydzień, a posiłki kilka na raz) a do tego obserwuje się, że chińczyk na wynos jest po prostu tańszy niż pierś kurczaka na parze z warzywkami.

      Takie tam, Moje zdanie..

      Usuń
    3. Zaczynanie komentarza od "moja droga" od razu wzbudza we mnie postawę ataku u piszącego, więc nie wiem jak mogę odnieść się do tego, co napisałaś.

      Podliczyłam wyżej JEDEN posiłek osoby żywiącej się niezdrowo, a tak na każdej niemal przerwie jedli moi znajomi w liceum. Więc porównałam to do JEDNEGO mojego posiłku, który w tym wypadku wychodzi lepiej.

      Jeść muszę i ja i moja rodzina, więc gotuję tak, czy inaczej. Co gotuję zależy ode mnie, więc wolę, abyśmy jedli zdrowiej. Zamiast wydając pieniądze na pierdoły i narzekać, że na zdrowe jedzenie już nie ma dokonuję lepszych wyborów.

      Osoba, która je raz dziennie w fast foodzie nie jest kimś, z kim w ogóle mogłabym i chcę się porównywać. Idąc tym tokiem myślenia to ja jedząc jeden posiłek dziennie wydam na niego niecałą złotówkę. Drożej od fast foodu? hehe

      Nie mogę zrobić tygodniowej rozpiski, bo jak już wspomniałam gotuję dla całego domu. Mogę zbierać paragony (ale nie zarzekam się, że będę to robić) i robić rozliczenia, ale osobie, której pasuje złe odżywianie się będzie to robić nadal, nawet gdyby wyszło na "moje".

      Każdy ma inne priorytety. Przygotowanie posiłków raz na kilka dni, kiedy musisz spędzić jednorazowo nawet 3h przy kuchence jest moim zdaniem warte zdrowszego jedzenia, ale wtedy "chodzą" na raz wszystkie palniki i piekarnik, potrzeba niezłej organizacji i samozaparcia by to robić.

      Pierś na parze z warzywkami "robi się" sama, przygotowanie jej zajmuje mi tyle, co innym stanie w kolejce po rzeczonego chińczyka ;)

      Usuń
    4. Ja mogę zrobić rozpiskę, nawet chętnie, kiedyś robiłam i podliczłam... zdrowe jedzenie na cały miesiąc to koszt 500-600zł (wliczając w to oliwę i różne takie tam, które kupuję co 2-3 miesiące).
      Jedzenie samo w sobie jest drogie, i można albo wybierać zdrowe produkty i wydać MIESIĘCZNIE o 50zł więcej (w co akurat wątpię), albo wcinać raz dziennie - KFC/MCD,do tego batoniki, pizzy, piwka i różne tego gypu, wyglądać gorzej, czuć się gorzej...
      A potem jest narzekanie, że na imprezie się wydało tyle na piwa, a w miesiącu na fajki to 300zł. Jak ktoś chce tak żyć - to proszę bardzo, ale wara od talerza kogoś kto woli zdrowszy tryb życia. Dla mnie to rachunek dość prosty.
      Ze mnie czasem się śmieją, że tyle jedzenia sobie przynoszę do pracy (zazwyczaj 2 śniadanie, obiad i jeszcze jakaś 'przegryzka', a to dlatego że od razu po pracy idę na siłownię), a oni co? Biała bułka z pasztetem i serem żółtym albo chińczyk, paczka fajek i 5 piw w plecaku, bo wieczorem trzeba się napić... Co kto woli.

      Usuń
    5. ja jakos nie wliczam w koszta mojego jedzenia czasu ktory poswiecam na gotowanie... uwielbiam gotowac, przygotowywanie wszelkich posilkow sprawia mi wiele przyjemnosci. jak sobie tak cos kroje czy gotuje czesto rozmyslam o wielu rzeczach, rozluzniam sie i zdarza sie ze osoba wchodzaca do kuchni mnie niezle wystraszy... ;-) w kazdym bardz raze na pewno nie uwazam ze place za moj czas

      HLM YEAH: nie mam pojecia co Ty jesz, ale ja nie wydaje 20 zł nawet na calodzienne jedzenie ( a jak juz to rzadko ) , co dopiero jednorazowy posiłek.
      ciekawa tez jestem jak Ty to liczysz. policz ile miesa kurczaka jest w pudelku od chinczyka a ile czlowiek za te same pieniadze kupie tego miesa u rzeznika. warzywa sa groszowa sprawa.
      mysle ze to Ty powinnas chyba wazyc gazdy gram jedzenia i mnozyc przez cene za kg w sklepie i pokazac nam co jest u Ciebie tak drogie w codziennym zywieniu bo ja nie potrafe tego pojac.

      pozdrawiam

      Usuń
    6. 1. żeby była jasność - sama staram się jeść zdrowo- bardziej z powodów zdrowotnych długoterminowo niż praktycznych..

      2. Szara pls Ja tu uwielbiam Twojego bloga- jest świetną bazą wiedzy, tak więc jak już wspomniałam wcześniej - to nie atak - zwrot 'Moja Droga' jest od 'Moja Droga robisz kawał mega fajnego bloga' :)

      3. Ja jestem 'świerzakiem' w zdrowej kuchni- robię 'takie tematy' od roku- tak więc nie-za-długo a co za tym idzie porównuje mój budżet z przed olśnienia do 'po' i nie ukrywam, że wydaje więcej na jedzenie teraz. Mój styl przed - cokolwiek aby szybciej- i tak zdarzały się chinole, kebaby i białe bułki z pasztetem fakt ale trzeba też przyznać, że robiłam podstawowy błąd - zero śniadań później Uczelnia zapominałam o jedzenie a jak wracałam to wiecie co się działo - czyli styl życia przeciętnej os po 21 roku życia. Teraz 5 posiłeczków - mięsko warzywka nabiał ewentualnie odżywka białkowa..(zaznaczam nie kupuje w Piotrze i Pawle, tylko w Biedronce- jeśli wiecie o czym mówię) wszystko wyliczone itp i niestety- ok czuje się wspaniale (no i oczywiście to jest mega wartość dodana) ale budżet na jedzenie teraz to wg mojej historii konta 150- 190% tego co wydawałam 'przed' przemianą [nie palę i nie paliłam, alkohol to max winko 2 lampki na rok(wynik z 2011)].

      4. Czas - ok kurczak może i się sam robi ale mówimy tutaj o obróbce termicznej- a trzeba jeszcze go kupić, przynieść, umyć, pokroić/ubić, zamarynować (no sorry no mi się klasyczna pierś przejadła po miesiącu- teraz ta ja już w 90% jem tylko wcześniej zamarynowaną w przyprawach i oliwie- wiecie pierś na 1000 sposobów), usmażyć/dusić/piec,przypilnować, wyłożyć na talerz, posprzątać po wszystkim vs kupić(nie wiem, najdłużej czekałam na ryż 10 min), zjeść, wyrzucić. Mi się jeszcze nie udało pobić granicy 20 min w przygotowaniu obiadu- nawet jak mam już podgotowane mięsko.

      5. Zawsze powtarzałam, że Matki to najlepsze Managerki od optymalizacji czasu pracy(apropo gotowania na 4 fajery)

      *Oczywiście wszystkie moje gdybania są oparte na doświadczeniach 1 os w gospodarstwie domowym..(w weekendy dla 2 os.) i oczywiście to się bardzo przekłada na koszty- bez wątpienia taniej jest zrobić obiad dla 3 os rodziny niż takowy zjeść na mieście- w wypadku 1 os już bym nie była tego pewna

      Do czego zmierzam-
      Do wszystkich przed przemianą - oczywiście, że to zajmuje dużo czasu, więcej kasy i cierpliwości (szczególnie na początku) i faktycznie łatwiej/szybciej zaopatrzyć się na mieście w fast szczególnie, że slow food na mieście moim zdaniem jest w ekstremalnej cenie, aleee jest cała masa plusów które mimo wszystko przemawiają za zdrowym jedzeniem (samopoczucie, zdrowie, uroda, mniejsze zasolenie organizmu a nawet zapach człowieka).

      Laski, tylko nie rzucajcie mnie błotem,
      oraz nie jakoś od początku studiów nie miałam czasu na jedzenie kit kata na każdej przerwie, raczej na studiach miałam tryb oszczędny- czyli biały chleb za 2 zł a nie orkiszowy 200gr za 5, zwykła mąka, najtańszy makaron, dżem, pasztet, prawdziwe obiadki tylko jak odwiedzałam Dom rodzinny- nie brałam słoików od Mamy.

      i tylko wspomnę może jeszcze jedno
      jestem za zdrowym świadomym jedzeniem, ale nie zieje ogniem na klasyczny model który mnie otacza. Ogólnie nie pouczam ludzi, żeby lepiej się odżywiali bo wychodzę z założenia, że do tego trzeba dorosnąć (to tak apropo wara od talerza).

      Usuń
    7. jezeli porownac moje obecne zywienie do np bialej buly z pasztetem to faktycznie wychodzi drozej ;-). ale jak namoj budzet nie powiedzialabym ze drogo.
      wiadomo tez nie od dzis ze tematy pieniezne sa czesto totalnie subiektywne to co dla niektorych osob moze wydawac sie tanie dla innych bedzie szczytem drozyzny.

      nie rzucam w Ciebie absolutnie błotem ale z mojego punktu widzenia nie uwazam zeby zdrowe zywienie duzo mnie kosztowało.
      Czasu serio nie wliczam w koszta. Dla mnie to jest przyjemnosc, w ciagu dnia mam wygospodarowany czas na zrobienie posilku. Najdluzej robie obiad, reszta to max 15 min kiedy sie wylaczam calkiem bo lubie chocby zrobic barwna salatke.
      Dla mnie to abstrakcja jak moj wspollokator tlumacczy ze nie ma czasu wiec zamowi pizze. Za jego duza pizze z wieloma dodatkami ja mam obiad na dwa dni dla dwoch osoba gotowanie go to dla mnie np w czasie sesji mily sposob na odmozdzenie sie i relaks.
      Jezeli ktos nie lubi stac przygarach to faktycznie moze stwierdzic ze to " drogo " wychodzi, ale ja nie od dzis powtarzam ze to uwielbiam. Jak jestemw rodzinnym domu i mam robic jakies danie makaronowe to pierwsze co robie to wyciagam maszynke do makaronu i zarabiam ciasto... :)

      aczkolwiek na przyklad wiem ze jak tylko bedzie mnie stac to wprowadze do niego jeszcze wieksze zmiany i wiecej pozytywnych produktow. zakup wyciskarki do sokow to moje marzenie, moze sobie grosz do grosza odloze na nia nawet na studiach jak akurat nie bedzie duzych wydatkow na cos...? :)

      Usuń
    8. Paulina mnie też się zawsze pytają, co ja tyle jem itp. ale nie rozumieją pewnych zasad którymi się kieruję ;) Nie jem mało, bo mogę sobie na to pozwolić (finansowo, bo o ten temat się w tej chwili rozchodzi) ale jak już pisałam- wolałabym zjeść mniej, ale lepiej!

      HLM YEAH- spoko może zbyt emocjonalnie podeszłam do Twojego komentarza ;) nie wiem co jadłaś wcześniej (białą bułkę raz dziennie może, ale ja nie dałabym rady tak żyć...) ale 200% wydaje mi się być przesadą ;) Czasu włożonego w przygotowanie nawet nie liczę, pracowałam swego czaru od 7.20 rano do 21, czasem 21.30 kilka razy w tygodniu i zawsze miałam przynajmniej dwa gotowe już posiłki do pracy, także to kwestia organizacji i przygotowywania wielu rzeczy na raz, jak nie od dziś wiadomo im ma się więcej do zrobienia tym mniej czasu poświęca się na głupoty ;)

      Masz rację, że łatwiej jest gotować dla rodziny, mniej się marnuje, od raz więcej się jedzenia przygotowuje, ale nie wiem jak do tego podchodzisz, my czasem jedną zupę jemy 2 dni, część do zamrażarki i za jakiś czas jest jak znalazł ;) bo ja zwyczajnie nie mam czasu na stanie przy garach dzień w dzień po kilka godzin ;) oprócz jedzenia i gotowania mam ogrom innych obowiązków...

      Dochodząc do ostatniej części Twojej wypowiedzi dochodzimy do wniosków z postu- czyli to jest wybór każdego z nas jak się odżywia :)

      Marie ja też marzę o kolejnym kroku, gdzie piję mleko od krowy, którą mogę oglądać zza płota no ale to chyba niestety odległe marzenia patrząc co nasi rządzący krajem robią :(

      Usuń
  2. Same pyszności widzę :) To prawda, zdrowe odżywianie wcale nie musi być drogie... A nawet może być tańsze od śmieciowego jedzenia - przecież cola kosztuje ok. 5 zł, przetworzone płatki typu fitness czy nesquick ok. 6-7 zł.. nie wiem w czym ludzie widzą problem, to chyba wymówka by dalej jeść jak jedzą i nic nie zmieniać.
    PS. Z Twojego zdjęcia to nie przepadam tylko za tymi płatkami z Melvitu, jakieś takie brudne się robią po zalaniu wodą - pzy innych górskich nie ma takiego efektu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, w dodatku jedząc góry jedzenia trudno zauważyć różnicę na plus, tutaj wchodzimy już w temat porcji, a z tym jest jeszcze większy problem ;)

      Zazwyczaj kupuję takie, jak te żytnie (mają też orkiszowe) ;)

      Usuń
  3. o jakbym moje kolezanki slyszala... " takie prawdziwe masło czy chleb to sa drogie, a ja sama sie utrzymuje i musze oszczedzac. o cenie warzyw nie wspominajac!" itp. i ta sama kolezanka w poniedzialek opowiada o pizzy, lodach (całej roladzie) czy innych tego typu rzeczach ktore zjadla w weekend z chlopakiem. albo o kilkunastu batonach kit kat... jej to juz nie mam sily tlumaczyc mojego postepowania (zdrowego odzywiania)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom dokładnie, ja najczęściej staram się nie podejmować rozmów na temat zdrowego odżywiania się w towarzystwie, bo tylko mi przysparza to niepotrzebnych nerwów ;)

      Usuń
  4. Też nienawidzę takich ludzi, którzy wogule o zdrowie nie dbają. Jedzą dwie paczki chipsów, kilka cukierków i kawałek krówki popitych colą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie o to chodzi, by ich nienawidzić, tylko niech każdy zadba o swój nos zamiast dogryzać innym;)

      Usuń
  5. ja dziennie nie wydam na jedzenie wiecej niz 8 zł .. naprawde 2 jajka śniadanie jabłko 2 sniadanie porcja szpinaku z kawałkiem ryby i twarozek z pomidorem.. Njabardziej mnie denerwuje jak ludzie mówią.. "ale ja do garnka nie mam co włożyć.."( ale na fajki i piwo maja...) nie wierze !! bo można zjeść dobrze i zdrowo za tak niewiele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom dokładnie, fajki i alko musi być, a zupy to nie ma z czego ugotować ;)

      Usuń
    2. złośnico: Jesz około 600 kcal dziennie?!

      Usuń
    3. Przecież opisała jedynie produkty jako przykład, a nie cały jadłospis ;)

      Usuń
  6. a mnie interesuje, co zrobiłaś z tą żurawiną, bo na zdjęciu wygląda jakoś tak mokro...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic z nią nie zrobiłam, worek się rozerwał, więc tylko przesypałam do kubka ;)

      Usuń
    2. żurawinka do jogurtu !!! Mniam :)

      Usuń
  7. zgadza się. Ja wolę wydać więcej na warzywa (które i tak kupuję na straganie, więc cena jest naprawdę przystępna), niż na jakiś fast food czy coś.
    Twój sposób odżywiania to Twój wybór i jasna sprawa, że nie musisz się nikomu tłumaczyć. Ja też odchodzę od tych kupnych słodyczy i całe szczęście osoby z najbliższego otoczenia to rozumieją i się nie dziwią.
    A taka dygresja a propo takiego dziwienia się. Jak piłam w sezonie w pracy green smoothies, to usłyszałam "Jak możesz to pić? ja bym się czuła jak krowa na pastwisku".
    To taka puenta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, wolęz jeść mniej, ale lepiej :)

      No nie, lepiej czuć się jak śmietnik, wrzucając same śmieci do własnego organizmu ;)

      Usuń
  8. a ja nie wiedziałam, że w kauflandzie mają mąkę gryczaną. Naleśniki gryczane - moje ulubione! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie, i tak mam w planach jutro być w Kauflandzie, to się zaopatrzę :)

      Wg mnie na zdrowe jedzenie wydaje się o wiele mniej niż na niezdrowe... Ja sobie robię przeliczniki czasem, w miesiącu, bo zbieram paragony z całego miesiąca i widzę co i na co niepotrzebnie kasę wydałam...

      Usuń
    2. Mają i mają ryżową, którą kupię jak gryczana będzie na wyczerpaniu :D

      Usuń
  9. Kiedy ja wchodzę do sklepu ze zdrową żywnością, albo w sklepie samoobsługowym jestem na takim dziale- uwielbiam wszystko czytać, brać do ręki i najchętniej kupiłabym wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj tam, nie ma co się przejmować. Zdrowe odżywianie to inwestycja - proste. Jak ktoś naprawdę nie ma naprawdę kasy - to na wszystkim musi oszczędzić. Ale najczęściej to wymówka albo niewiedza. Osobiście wolę mniej wydać na kosmetyki i ciuchy ( nie wspominając o takich rzeczach jak alko i papierosy ) Dobre jedzenie to podstawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, jak już pisałam, wolę wydać więcej, zjeść lepiej, lepiej się czuć i wyglądać! :)

      Usuń
  11. Jeśli ktoś będzie chciał zdrowo sie odżywiać i starał sie oszczędzić to znajdzie sposób. Nie trzeba jesc piersi z kurczaka mozna zjeść watrobke która kosztuje 8 zł/kg. Zamiast łososia mozna zjeść sledzia albo dorsza. Warzywa nie muszą byc jakieś hiper wymyślne- kiszona kapusta, buraki, marchew, ziemniaki lub bruskelka kosztuje mniej niz pomidorami cherry. Natka pietruszki, butelka oleju lnianego, kasza jaglana i naprawdę
    mamy wszystko czego nam potrzeba. Zazwyczaj problem jest wtedy gdy staramy sie wybierać wymyślne produkty. Jajka tez nie są drogie a omlet z 3 jaj z cebulka syci na długo. Jak ktoś chce to znajdzie sposób!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, właśnie o LEPSZY wybór tutaj chodzi :) hamburger 3zł- domowa kanapka ok tylu też, ale o ile więcej korzyści z wybranych przez nas składników! (o ile kierujemy się zdrowymi zasadami)

      Usuń
  12. Totalna głupota. Jak można kogoś podliczać - kto ile wydaje na jedzenie??? szaleństwo... Rób swoje i w ogóle nawet nie myśl o tych krytykujących komentarzach. Naprawdę jestem w szoku,że doszło do czegoś takiego, że musisz ludziom tłumaczyć dlaczego, co i za ile. Może niedługo ludzie zaczną się dziwić, że ktoś kupuje owoce i warzywa- przecież to wszystko "takie drogie". Ja nie osądzam ludzi - nie obchodzi mnie czy jedzą chipsy, palą fajki czy wcinają owsiankę i kuraka z warzywami. Niech każdy zajmie się własnym nosem. Pozdrawiam Cię i przesyłam pozytywne fluidy.
    P.S. ćwiczyłam dzisiaj z Zuzką ZWOW#44 i było superrrr. macka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie tu chodziło raczej o pokazanie korzyści, że zdrowo nie znaczy jakoś hiper drogo, a to jeden z najczęstszych argumentów, by tak nie jeść ;)

      Ćwiczyłam dzisiaj również 44 i mało mi było :( jedną rundę jeszcze bym strzeliła, ale pilnowałam bułek w piekarniku :D

      Usuń
  13. A ja uważam, ze wszystko jest dla ludzi, ja staram się odżywiać zdrowo, kupuję , staram się kupować najlepsze rzeczy do jakich mam dostęp i dbać o siebie, ALE ..np. dziś kupiłam też czekoladę na którą sobie od czasu do czasu powalam, to jedyny słodycz kupny jaki jem od jakiegoś czasu (no i lody w lato ;p), a jak chcę coś innego słodkiego piekę sama domowe muffinki czy zdrowe ciasto.
    Poza tym sama często narzekam, ze wydaję za dużo pieniędzy na zdrowe jedzenie, ale tak na prawdę tego chcę, wolę inwestować w siebie. Choć pisząc tego posta chciałam też powiedzieć, ze wszystko jest dla ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, dlatego jak napisałam, to jest każdej jednej osoby osobisty wybór:)

      Usuń
  14. Jeszcze coś odnośnie zaoszczedzenia czasu i pieniędzy. Za jednym razem mozna załatwić 3 obiady wsadzajac do piekarnika np. udko, kawałek dorsza i watrobke z indyka, ziemniaki i warzywa korzeniowe. Poza tym mozna jednego dnia ugotować dwie szyje z indyka i jedna zjeść z ryżem i np ugotowanyn kalafiorem a następnego dnia wykorzystać wywar do zupy z reszty kalafiora i zjeść resztę miesa. Opcji jest bardzo duzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście! Opcji jest ogrom, na też często np. jednego dnia gotuję makaron i zjadam go na 3 razy w zupełnie innych daniach ;)

      Usuń
  15. zdrowe zywienie wcale nie jest takie drogie, trzeba chcie ci korzystac w pelni z tego co ma sie pod reka!
    wiadomo ze jakbym chciala zajadac sie boroweczkami, pij inne mleka niz krowie, czesciej jadac wolowine ktora uwielbiam etc to na pewno bylo by drogo, ale zywie sie tak jak mnie stac a mimo to nie jem zadnych przetworzonych produktow i wydaje mi sie ze moj jalospis w porownaniu do innych studenckich jest niemal idealny.

    jak widze ile moj wspollokator wydaje miesiecznie na pizze to mnie az glowa boli. taka jedna pizza to dwa dni zywienia jak nic przeciez...

    Czuje sie tez troszke jak zbrodniarz bo jadlam poltlusty twarog a teraz siegam po chudy.... :( sniadanko mialo za duzo kcal jak jadlam np tlusty wiec doszlam do wniosku ze tak obetne jego kalorycznosc. mam nadzieje ze nie grzesze jakos bardzo mocno, mleka uzywam 1,5%, uzywam tez masla czasami, jem migdaly codziennie rano wiec tluszczyku dostarczam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mialam jeszcze dopisac, ze odkad zaczelam skrupulatnie liczyc ile czego zjadam to jem mniej ale lepiej jakosciowo... :) zjadam za jednym razem do slatki 30g makaronu, a nie 90, dzieki czemu pozwalam sobie na dorzucenie 3 duzych pomidorow suszonych, ktore uwielbiam! Wszelkie produkty weglowodanowe starczaja mi ogolnie na duzo dluzej, jem tez wiecej warzyw ktore sa po prostu tanie...

      Usuń
    2. Ja tylko dopowiem do tego twarogu. Jedz półtłusty i tłusty. Nie obcinaj w ten sposób kaloryczności po przez jedzenie chudego. Tłuszcz, który jest w twarogu m.in. spaja go w całość, poza tym to jest naturalny tłuszcz. Teraz wyobraź sobie ile ten ser musi przejść, żeby stać się chudym ? Poza tym skoro traci coś co łączy go naturalnie, to czymś ten tłuszcz muszą zastąpić. Właśnie,zatem ten chudy nie ma już w sobie zbyt wiele z twarogu, jest przetworzony i z dodatkami. Naprawdę lepiej, jak sięgniesz po ten tłustszy ;)

      Usuń
    3. no to chyba bede kupowala poltlusty skoro ten chudy az tak przetworzony ma byc...
      myslisz ze dobra opcja jest zrezygnowanie z mleka w owsiance ( zastapie cale woda ) na rzecz poltlustego twarogu? nie chce zeby sniadanie mi skakalo ponad 500kcal bo potem w ciagu dnia lepiej mi rozdysponowac reszte kcal. czasami 100 kcal w te czy we wte wieczorem robi i roznice ii w sampoczuciu i w tym co mam zamiar zjesc

      Usuń
    4. Ja przez bardzo długi czas jadłam owsiankę tylko na wodzie i było okej ;) Tzn. jeżeli trzymasz się aż tak dokładnie kcal i rozkładu btw to na pewno rezygnacja z mleka na rzecz twarogu będzie korzystniejsza.
      Pamiętaj, że śniadanie to ważny posiłek, im lepiej zaplanowane tym potem cały dzień jedzeniowo lepiej wychodzi ;)

      Usuń
    5. do sniadania wlasnie przywiazuje najwieksza wage... ;-)

      Usuń
    6. Marie właśnie ja wolę zjeść mniej ale lepiej, odżywić organizm a nie zjeść, by tylko coś zjeść :)

      Jedz tłusty twaróg lub półtłusty albo najlepiej popytaj w rodzinie, czy ktoś wsiowego nie ma :) Ten to smakuje niemal jak masło i jest przefantastyczny :)

      Owsiankę jem na wodzie i potem dolewam sobie ok. pół szklanki zimnego do miski- tak lubię najbardziej ;)

      Co do pizzy to wolę nawet nie mówić, 30zł na jeden posiłek to jak dla mnie ostre przegięcie ;);) Lepiej wbić 4 jajka do formy, warzywa i mięso i zrobić tartę- o wiele lepsze i tańsze ;)

      Usuń
  16. Tani Kaufland masz. W Wawie ta sama mąka gryczana kosztuje 6,3 zł bodajże. Ja kupuję troszkę tańszą ryżową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to już inna kwestia, nad morzem chyba w sezonie jest zawsze najdrożej ;)

      Usuń
  17. Co do słodyczy, to mam tak samo jak Ty ;)

    W pracy dziwią się, że nic w szafce nie mam na przekąskę. Jak jak biedna mogę funkcjonować bez batonika? 8 godzin dziennie z małymi dziećmi i nic słodkiego na dodanie energii? Ha ha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda wymówka jest dobra, żeby sobie słodyczy podjeść :D

      Usuń
  18. Generalnie można też sporo zoszczędzić robiąc zakupy w takich sklepach jak Lidl. Osobiście nie polecam zakupów w piotrze i pawle albo w almie. drogo, a cena nieadekwatna do jakości produktów. Takie food and joy w almie. Promują to jako zdrową zywnośc a można się łądnie naciąć ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo jest racji w tym co piszesz. Almy i inne molochy tworzą specjalne fundacje, które niby mają wspierać zdrowe żywienie. Idziesz do sklepu, patrzysz na etykiety i widzisz, że to wszystko to po prostu marketingowy bełkot. Byle tylko wyciągnąć od ludzi pieniądze…

      Usuń
    2. Czytanie etykiet i ograniczone zaufanie to podstawa :)

      Usuń