27 marca 2014

393. Czy to warzywo widziało niebo?

Witacie!
Po wstępnej lekturze "Zamień chemię na jedzenie" Julii Bator (ale nie na tyle, by odnieść się do niej w pełni- dopiero zaczynam), poruszając również ostatnio temat owoców i warzyw, którym nie jadłam {klik} przychodzi mi do głowy refleksja na temat złotego środka w odżywianiu.

Pomiędzy codziennym jedzeniem fast foodów i słodyczy, a jedzeniem z EKO, czy BIO upraw mamy do wyboru coś pośrodku, kompromis, złoty środek.

Jak przeczytałam kiedyś na profilu FB MS z bloga Tłuste Życie kupując EKO, czy BIO nie płaci się za większą ilość witamin, ale za to, że nie są stosowane przy ich uprawie m.in pestycydy.

Usunąć całkowicie szkodliwych substancji z warzyw i owoców nie jesteśmy w stanie, ale możemy chociaż trochę je oczyścić. Jak?

Krok 1. Usunięcie szkodliwych bakterii (E.Coli, Listeria, Salmonella itp.).
- mocząc produkty najpierw 2-3 minuty w wodzie o odczynie kwaśnym (pół szklanki octu np. jabłkowego lub 2/3łyżki kwasku cytrynowego/1L wody)

Krok 2. Usunięcie pestycydów. 
- następnie przez kolejne 2-3 minuty w wodzie o odczynie alkalicznym (1 czubata łyżka sody/1L wody)

Krok 3. Opłukujemy warzywa w czystej wodzie (neutralne pH 7).
- na koniec opłukujemy owoce czystą wodą
{owoce, które je się ze skórką moczymy ze skórką, resztę najpierw obieramy}

Julia w swojej książce podaje trochę inny "przepis":
"Domowy sposób na zneutralizowanie pestycydów w warzywach i owocach jest następujący: 50ml destylowanego octu na 4l przefiltrowanej (najlepiej na drodze odwróconej osmozy) wody. W takim roztworze moczyć produkty przez kilka lub kilkanaście minut, a następnie je opłukać."

Szczerze powiem, że nigdy takich sposobów nie próbowałam. Ale jestem bardzo ciekawa czy to wpływa jakoś na owoce, zmienia ich smak itp. Dlatego spróbuję dostać w najbliższych dniach kwasek cytrynowy, bo sodę mam (świetnie usuwa osad z zielonej herbaty- zobacz :)) I na pewno dam Wam znać jak wyszedł eksperyment :)

Jak to jest z Wami? 
Gdzie kupujecie warzywa i owoce, korzystacie z mrożonek przygotowanych przez producentów?

Szczerze powiem, że ja korzystam z mrożonek (np. przygotowując lunchbox)- nie dodaję mieszanki przypraw, w której często występuje jakiś "poprawiacz" smaku (chociaż zdarzają się czyste mieszanki). Nie mam pewności, że są to owoce i warzywa, które widziały niebo i słońce, ale tak samo kupując w ciepłych miesiącach na straganie muszę wykazać się zaufaniem do sprzedawcy i towaru, który mi oferuje.

Bo kupując w warzywniaku jaką mamy pewność, że te produkty nie zostały kupione w dyskoncie? :D Ceny w takich osiedlowych straganach nierzadko są wyższe, niż w supermarkecie. 
Płacimy więc za jakość, czy za spryt sprzedawcy? 
Tego na pewno nigdy się nie dowiemy.

Pozdrawiam!

27 komentarzy

  1. Hej ja uwielbiam jeść warzywa i owoce a kupuję je zazwyczaj w Lidlu - są tanie, świeże no i smaczne. Korzystam też czasami z mrożonek i tak samo jak Ty np. te z Biedronki

    Jeśli chodzi o małe sklepiki to nie wiadomo czy faktycznie nie kupują warzyw w dyskontach i sprzedają drożej... bo ceny są czasami dużo wyższe


    Pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kupuję te co ty z Biedronki. Owoce i warzywa też. Moim zdaniem takich rzeczy nie da się uniknąć w 100%

      Usuń
    2. Poza tym latem mam swoje owoce i warzywa z mojego ogródka. W tym roku może jeszcze szklarnię wybuduję to pomidorki będą. Robię też własne przetwory, dżemy, nalewki. I mrożę np truskawki czy jagody

      Usuń
  2. Rzadko kupuje mrożonki, chyba przez to,że kupiłam kiedyś jakaś mieszankę z biedronki i była obrzydliwa, może to jakaś zupa była? nie pamiętam.
    Chociaż ostatnio częściej jeżdzę do Lidla na zakupy i tam zaopatruje się w warzywa na cały tydzień, plus mieszanki chińskie mrożone bo są dobre i nie mają tych zbędnych pseudo przyprawek.

    Faktycznie...mój warzywniak jest cholernie drogi. Kg pomidorów które nie wyglądają wcale rewelacyjnie 20zł/kg. Chodzę tam po pietruszkę, szczypior głównie.

    Czasami ojciec przywozi mi warzywa z eko uprawy od rolnika. Sprawdzone źródło i czuć smak wiejskiego warzywa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kupuję zarówno mrożonki, jak i świeże owoce i nie widzę sensu ich demonizowania, jak to niektórzy robią. Od kiedy przeczytałam podobny wpis u Agnes, staram się moczyć je najpierw w wodzie z octem, później z sodą - ale przyznam szczerze, że nie zawsze mi się chce.

    Co do źródeł pochodzenia warzyw i owoców - nawet te na straganach kupowane są w hurtowniach. Nie generalizuję tutaj, bo przecież na pierwszym lepszym rynku spotkać można ludzi oferujących ziemniaki z własnego pola, jabłka z własnego sadu czy miód z własnej pasieki (choć to już nie owoc ani warzywo) - ale lwia część straganiarzy zaopatruje się w tych samych hurtowniach, co właściciele normalnych sklepów.
    Ja kupuję je w miejscach, gdzie najlepszy jest stosunek jakości do ceny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myję warzywa i owoce jakimś delikatnym detergentem i to działa na pestycydy, na które mam uczulenie, co zdiagnozowałam dopiero ostatniej jesieni a męczyło mnie zwykle całą zimę przez ostatnie kilka lat w postaci zapalenia okołoustnego. Od czasu tego olśnienia bałam się trochę jeść świeże warzywa i korzystałam z mrożonek, które sa ok pod tym względem ale odkąd zaczęłam dokładnie myć wszystko już mnie nie wysypuje. Kiedyś próbowałam wyparzać skórki ale to się nie zawsze sprawdzało. Co do małych sklepów to nigdy do końca nie wiadomo ale sądzę że mają własne źródła zaopatrzenia a ceny sa wyższe bo i koszty utrzymania mają wyższe w stosunku do obrotów niż markety sieciowe. U mnie pod miastem akurat jest spora giełda więc pewno większość tam własnie się zaopatruje, a skąd pochodzi jedzenie sprzedawane na giełdzie to już nie wiem. Sama robię zakupy zazwyczaj w biedronce bo tam mam najbliżej, w weekendy natomiast kupuję na targu

    OdpowiedzUsuń
  5. Osobiście jestem przerażona owocami i warzywami z marketów :( niedobrze mi się robi gdy widzę banany napchane sterydami, którym pękają skórki od nadmiaru wnętrze. Jabłka i marchewki straciły dla mnie smak. Niestety nie mam dostępu do sklepów EKO czy BIO, więc wiosną i latem zadowalam się produktami od sprzedawców na targowisku :) i popieram 2 część wypowiedzi Maggie W. U mnie niemal do wszystkich warzywniaków sprowadzane są owoce i warzywa z giełdy, a te z nikt nie wie skąd. Dlatego też uważam, że jeśli ktoś ma możliwość to niech sadzi warzywa i owoce w własnym ogródku czy mini szklarni :) mój mini ogródek na oknie wykonany jest ze skrzyneczki i rurek po papierze toaletowym :D a roślinki sobie rosną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje rolnicze zapędy każą mi się wtrącić... :) "banany napchane sterydami, którym pękają skórki od nadmiaru wnętrze" - prawdopodobnie trafiło im się więcej deszczu, owoce tak mają, że pękają od nadmiaru wody. Nie pękają z nadmiaru nawozów, bo producenci to nie idioci, którzy sypią po prostu dużo wszystkiego - to też kosztuje, a zwyczajnie się nie opłaca (szczególnie, że efekty marne, owoc nie może rosnąć w nieskończoność).

      "Jabłka i marchewki straciły dla mnie smak." - co od marchewek się nie wypowiem, ale uczyli mnie, że akurat produkcja jabłek jest najbardziej schemizowaną w całym sadownictwie, bo żaden szanujący się sadownik nie dopuści do sytuacji, kiedy jego sad zostanie opanowany przez grzyba albo szkodnika. Na samego parcha jabłoni wykonuje się w sezonie ok. 16 oprysków.

      I tak a propos wszystkiego: za smak obecnych owoców, np. jabłek nie odpowiadają pestycydy, a postępująca hodowla roślin, dzięki której pojawiają się coraz to nowe odmiany. I tak są np. jabłka deserowe, które są miękkie i słodkie, bo KONSUMENT (czyli postać widmo) takie lubi i takie jest ogólne wyobrażenie o owocu deserowym. Jabłka kwaśne i twarde idą na przetwory, a te smaczne i aromatyczne rosną... na poniemieckich jabłonkach pozostałych w starych sadach. Polecam papierówki - jak dla mnie jedyne jabłka warte uwagi :)

      Usuń
    2. bananow nie da sie napchac sterydami, a jablka i marchewki traca smak na poczet wygladu, taka odmiana, lepiej wyglada gorzej smakuje i szybciej dojrzewa

      Usuń
    3. No ja myślę, że autorka o sterydach wie i tak napisała dla lepszego efektu emocjonalnego, ja np. mówię, że truskawki teraz są silikonowe, bo takie nadmuchane :D

      Usuń
    4. ja mowie plastikowe, albo kartonowe ;)

      Usuń
  6. Bardzo lubię mrożone warzywa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety nie moge sie zgodzic z punktem pierwszym, odczyn kwasny owszem pozwoli oczyscic warzywa ale tylko z wosku, ktorym sa pokryte, na pestycydy pomoze nawet woda, bez kombinowania z solami albo detergentami, ktore moga jeszcze bardziej zaszkodzic. Raz skolonizowana bakteria jest nie do usuniecia, dlatego miedzy innymi byla afera pare lat temu z zatruciami E. coli z hiszpanskich/niemieckich warzyw. Pracuje z pestycydami i nematocydami i musze przyznac, ze sa strasznie ciezkie do usuniecia, a normy prawne zmieniaja sie w zaleznosci od tego kto trzyma wladze i sezonu pogodowo/chorobowego (ile rolnik pieniazkow straci), osobiscie odradzalabym kupna nowalijek w postaci salaty oraz gruntowych warzyw (zieminaki) jako ze sa najbardziej pryskane.
    A wracajac do bakterii znazlam w miare przystepnie opisane dlaczego nie da sie ich latwo usunac http://www.quickanddirtytips.com/health-fitness/prevention/how-to-kill-e-coli-on-vegetables
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie miałam kupić tę książkę ostatnio w empiku:) Warzywa od zawsze kupowałam na przysłowiowym 'ryneczku', ale wiadomo brak czasu zmusił mnie do kupowania ich wszędzie (biedronka, tesco etc.).
    Zimą wcinałam dokładnie te mrożonki ze zdjęcia :D Nigdy nie uważałam tego za coś złego, to zawsze lepsze niż jedzenie z puszki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wczoraj wracając z pracy widziałam stragan z "bardzo słodkimi" truskawkami. Wyglądały jak pędzone na sterydach. Sprzedawała je kobieta po 60tce. Myślicie, że to truskawki z jej własnego ogródka? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby były jej własne, to musiałaby je uprawiać w domu pod lampami (jeśli rozpatrujemy tu przypadek babci-ogrodniczki), w naszej strefie klimatycznej takich cudów nie ma :) Hiszpańskie pewnie, jak wszystkie teraz, styropiany bez smaku, ale ładnie wyglądają i pachną.

      Usuń
  10. Też czytam właśnie ''Zamień chemię na jedzenie'' i jestem już po tym rozdziale:)

    Ja kupuję właśnie te mrożonki z Biedronki lub Lidla,ale i '' świeże'' owoce i warzywa o tej porze się trafiają. Szczerze mówiąc nie płukałam warzyw czy owoców w takich roztworach,ale czy przy tym ocet czy soda nie mają wpływu na wypłukiwanie składników mineralnych? Wiem,że lepsze to niż jedzenie ich z pestycydami,zarazkami i bakteriami.

    Pamiętam jak za dzieciaka jadło się takie prosto zerwane i nikt nie narzekał. Jak fajnie by było gdyby znów można by było tak robić:) A to co mnie cieszy to to że chociaż na wiosnę i w lecie mam dostęp do ''własnych'' warzyw i owoców ,które wiadomo czym są nawożone i że nic w nie nie wstrzykują,przy czym smak nie umywa się do tych sztucznych z marketów. A i zajmowanie się samemu warzywkami,owocami i ziołami to nieraz niezła frajda:D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja staram się zwyczajnie zachować rozsądek i umiar.
    Nie jem fast foodow, bardzo ograniczam słodycze, nie słodzę, czytam etykiety i unikam np. dosładzanej fasolki w puszce, gotuję w domu, nie stosuję żadnych gotowców itp. Ale też nie szaleję z eko owocami itp, bo raz że nie mam wcale pojęcia, że za etykietą eko coś się kryje. A dwa, to zwyczajnie mnie nie stać na jabłka za 7pln za kg oraz jeżdżenie przez pół miasta na eko bazarek.

    Myślę, że trend eko to także ogromny biznes i nie można się dać zwariować. Musielibyśmy chyba nie oddychać albo chodzić w maskach (przynajmniej osoby mieszkające w miastach).

    OdpowiedzUsuń
  12. kupuję zarówno świeże owoce i warzywa jak i mrożonki :) i przyznaję się, że te mrożonki bardzo lubię, jednak nie używam tych ich przypraw, wolę przyprawiać wszystko po swojemu, czyli w efekcie dość mocno ostro :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Znajoma starsza pani kupuje jajka fermowe z numerem "3", po czym zmywa cyferkę czymś specjalnym (nie chce zdradzić czym), biegnie na bazarek i opycha jajeczka jako ekologiczne. Także tego...

    OdpowiedzUsuń
  14. Popieram - warzywa przede wszystkim. Nie jestem zwolennikiem eko bo dla mnie to zbytnio nadmuchana reklama. Dzięki za przepisy pozbycia się niechcianych zanieczyszczeń! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej NIebieska mam pytanie :)
    Ćwiczę już od dawna,z przerwami bo często tracę motywację. Chcę troszeczke (dosłownie minimalnie) schudnąć i wyrzeźbić mięśnie. Lubię też przełamywać opory swojego ciała,pobijać rekordy ,nie lubię monotonni. Zastanawiam sie nad trenowaniem crossfitu w domu. Myślisz,że taki trening przyniósłby jakieś efekty i pomógł w osiagnięciu ładnej sywetki?
    Marzena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam na wizażu zdjęcia dziewczyn, które osiągały cel, jaki masz poprzez ćwiczenia z Zuzką - jak dodasz crossfit (który nigdy nie będzie w domu tak intensywny jak z trenerem) to powinnaś osiągnąć cel :) Nie bez znaczenia jest sposób odżywiania oczywiście.

      Usuń
  16. Myślę, że mrożonki nie ą wcale złe. Oczywiście minimum zaufania do sprzedawcy jakiegokolwiek musimy mieć - inaczej jedlibyśmy tylko produkty z własnego ogródka. Ale dać się zwariować to trochę za duże, wystarczy zdrowy rozsądek. Ja milion razy bardziej wolę zjeść mrożonkę niż nabierać się na te "super wczesne" produkty. Połowa marca, a półki uginają się od rzodkiewek, które ani to rzodkiewką nie pachną, są ogromne i przepiękne, a w środku woda i chemia, zero witamin :)

    OdpowiedzUsuń
  17. mrożonki kupuję bardzo często - i zimą i latem, bo zawsze mam je pod ręką, jak mi zabraknie świeżych warzyw, to są jak znalazł, nie psują się też przecież :)
    a i zauważyłam wiele odniesień do jajek - natknęłam się kiedyś na taki artykuł, w którym to autor pisał, jak kupiował ekologiczne jajeczka od pana na targu, który je mocno zachwalał, więc autor artykułu postanowił odwiedzić sprzedawcę i te jego szczęśliwe kurki, a tu pstryk - kurek brak:( :DD

    OdpowiedzUsuń
  18. jeśli chodzi o sezonowe owoce to mam to szczęście, którym jest "domowy ogródek mamy", wtedy na pewno wiem co jem:) ale teraz często korzystam z mrożonek:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Produkty odzwierzęce mają znacznie większe stężenie toksyn, w tym środków uprawy roślin. Przyczyna jest prosta. Zwierzę je rośliny i toksyny kumulują się w mięsie. Generalnie stężenie toksyn w produktach odzwierzęcych jest kilkadziesiąt razy większe. To nie żart! Do tego dochodzi fakt, że warzywa i owoce zawierają błonnik rozpuszczalny, który działa w ten sposób, że wyłapuje toksyny i jako para wylatuja na zewnątrz z kałem. Generalnie temat jest długi i byłoby o czym pisać. Pranie mózgów jest na rękę przemysłowi farmakologicznemu. Chore społeczeństwo oznacza znaczne przychody. Dlatego w mediach promuje się czasem nagonkę na witaminy w tabletkach oraz warzywa i owoce. Witaminy w tabletkach nie są szkodliwe, a unikanie warzyw i owoców to prosta droga do chorób.
    Dodam, że wspólczesna forma pszenicy poczodzi z laboratorium. Stworzono ją w latach 60-tych. Szybciej rośnie niż jej naturalna poprzedniczka, więc można na niej więcej zarobić. Jej poprzedniczka dała ludzkości osteoporozę i próchnicę, a ta współczesna forma jest jeszcze bardziej szkodliwa. Więc należy unikac w pierwszej kolejności pieczywa, w tym słodkiego oraz żywności mocno przetworzonej, oczwiście potraw smażonych.

    OdpowiedzUsuń